Wyprawa rowerem po Mazurach to niezapomniana przygoda. Jednak bardzo często rowerzyści i kierowcy samochodów muszą dzielić wspólny pas drogi. Nie jest to zawsze bezpieczne, niekiedy wręcz kończy się tragedią. Właśnie o tym przekonał się Czytelnik wraz z żoną. Poniżej publikujemy jego historię.

„Przyjechaliśmy na Mazury na parę dni, ze swoimi rowerami, zdążyliśmy dzień wcześniej pokonać szlak rowerowy mazurskich legend – ok 100 km.

W czwartek rano wyruszyliśmy z Możdżan, a w Kruklankach dołączyliśmy do szlaku niebieskiego w kierunku Sztynortu.

W Sztynorcie zatrzymaliśmy się aby odpocząć. Wyruszyliśmy dalej w kierunku Giżycka, cały czas trzymając się niebieskiego szlaku rowerowego. Niecałe 1,5 km od Sztynortu szlak skręca z drogi asfaltowej w szutrową drogę na wieś Łabapa. Po kilkuset metrowym odcinku prostej, jest zjazd w dół który kończy się zakrętem i rozjazdem dróg.Dokładna lokalizacja na mapach google: 4MM3+72 Łabapa.

Jadąc w dół trzymaliśmy się prawej strony, ja jechałem pierwszy, żona parę metrów za mną. Nagle zobaczyłem rozpędzony samochód który wyskoczył zza zakrętu jadąc prosto na nas, zdążyłem go ominąć lewą stroną, odwrócić się aby ostrzec żonę, ale niestety było już za późno, nie miała szans na ucieczkę, usłyszałem tylko głośny huk i zobaczyłem jak żona wraz z rowerem przelatuje przez dach małego auta i ląduje na poboczu w trawie.

Leżała na plecach, nieruchoma, spod kasku lała się krew ale była przytomna. Było spore zamieszanie na początku, pojawiło się dużo osób, oprócz kierowcy auta i pasażerów od których nie można było liczyć na żadną pomoc, przybiegli mieszkańcy pobliskiego kempingu, ktoś od razu zadzwonił po ambulans i policje.

Jeden człowiek w szczególności nam pomógł, przyniósł apteczkę i udzielał pierwszej pomocy żonie i był przy nas aż do przyjazdu policji i ratowników. Kierowca i pasażerowie byli bardzo młodzi, na początku, jak trzeba było wskazać kierowcę, wskazali inna osobę (młodą kobietę), ale w końcu przyznał się młody mężczyzna. (To wiemy od ludzi którzy byli na miejscu, policja nam na razie nic nie powiedziała).

Żona została zabrana do szpitala w Giżycku, liczne rany głowy w okolicach czoła i skroni zostały zszyte a następnie została poddana diagnostyce, łącznie z tomografią głowy i ciała. Na szczęście nic nie wykryto. Następnego dnia rano została wypisana ze szpitala. Teraz ją czeka wizyta u chirurga plastycznego, w innym wypadku będzie miała widoczne blizny na twarzy do końca życia.

Dalsze losy sprawy są na razie nieznane, dużo zależy od tego jak policja to potraktuje i jaka będzie ocena chirurga przy zdjęciu szwów. Z naszej strony będziemy dokładali wszelkich starań aby kierowca poniósł odpowiedzialność.

Chciałem przy okazji poruszyć temat bezpieczeństwa na mazurskich drogach, a w szczególności na szlakach rowerowych które są reklamowane przez Giżycko i organizacje turystyczne.

Na szlakach rowerowych nie ma widocznych znaków dla kierowców o tym, że mogą się spodziewać większej ilości rowerzystów. Szczególnie takie znaki powinny być w miejscach gdzie jest słaba widoczność, skrzyżowania, niebezpieczne zakręty i mniejsze wioski, właśnie takie jak Łabapa gdzie jest dodatkowy ruch pieszy generowany przez mieszkańców kempingów i działek. W miejscu gdzie mieliśmy wypadek, powinna być strefa ograniczenia do 20 km/h oraz progi zwalniające. Przyczepność i droga hamowania na takiej powierzchni jest znacznie dłuższa niż na asfalcie!

Ostatnia kwestia to kaski rowerowe, wiem że nie jest to obowiązkowe ale zachęcić można ludzi do tego aby jednak ich używali, szczególnie młodszych rowerzystów. W naszym wypadku, lekarz stwierdził że kask uratował żonie życie.

W ulotkach informacyjnych rowerzyści na zdjęciach powinni być zawsze w kaskach, a w serwisach informacyjnych powinno być przypomnienie o jeździe w kasku. Na pewno nie zaszkodziła by też lokalna kampania outdoorowa z przypomnieniem podstawowych zasad bezpieczeństwa dla rowerzystów i kierowców.”

Subskrybuj
Powiadom o
guest

2 komentarzy
najnowsze
najstarsze najwięcej głosów
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
hahhaha

ależ mi historia

ona

ktoś o twoim poziomie intelektu interesuje się wyłącznie historiami z cyklu Trudne sprawy, to jest dopiero śmieszne i załosne