Ograniczanie kontaktów, rygor sanitarny, a w razie potrzeby przejście w tryb hybrydowy lub zdalny – to pomysły resortu edukacji na funkcjonowanie szkół od września.
Ministerstwo Edukacji podjęło decyzję, że od września uczniowie wrócą do szkół. Szkoły mają się przy tym stosować się do wytycznych GIS i resortu zdrowia.
Dyrektor szkoły lub placówki będzie mógł zawiesić zajęcia ze względu na aktualną sytuację epidemiologiczną, która może zagrażać zdrowiu uczniów. Zawieszenie będzie obwarowane uzyskaniem zgody organu prowadzącego oraz pozytywnej opinii Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego. Utrzymane zostaną dotychczasowe rozwiązania oraz dodana zostanie możliwość realizacji kształcenia w systemie mieszanym (hybrydowym).
Według portalu Prawo.pl w przyszłym tygodniu pojawią się rozporządzenia, które doprecyzują uprawnienia dyrektora związane ze zdalnym nauczaniem.
„Z tworzeniem procedur czekaliśmy na wytyczne GIS i na decyzję MEN o tym, jak ma wyglądać powrót uczniów po wakacjach. Musimy opracować procedury przyprowadzania uczniów do szkoły, odbywania zajęć, i to biorąc pod uwagę finanse, jakimi dysponujemy” – mówi Prawu.pl Marek Pleśniar, dyrektor Biura Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Eksperci cytowani przez Prawo.pl zwracają uwagę, że problemem może być zorganizowanie mniejszych grup uczniów, korzystających z zajęć dodatkowych.
Zdaniem Pleśniara dyrektorzy prawdopodobnie będą wybierać, które zajęcia uczniowie będą mieć zdalnie, a które w szkole. „Tu może pojawić się problem, bo wielu nauczycieli ma już ponad 60 lat, co sprawia, że są w grupie zagrożenia. Bardzo trudno będzie odbywać zajęcia bez podziału na grupy, a tu trzeba będzie wyłożyć pieniądze na godziny ponadwymiarowe” – przewiduje dyrektor Biura Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. „Jeżeli nawet fundusze się znajdą, to odbije się to na zajęciach dodatkowych, te – moim zdaniem – znikną całkowicie” – ocenia dla portalu Prawo.pl.
Podobnego zdania jest cytowany przez portal Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, który podkreśla, że zajęcia dodatkowe najprawdopodobniej znikną, bo nie będzie ich z czego sfinansować.
kurier.pap.pl