Co mogą zrobić samorządy, by łagodzić skutki suszy i ulew?

0

Gromadząc deszczówkę, można łagodzić skutki suszy, a zarazem ograniczać ryzyko podtopień i powodzi. Są w Polsce miasta, które już to robią. Np. budując tzw. ogrody deszczowe.

U naszego zachodniego sąsiada, czyli w Niemczech, powszechne są beczki na deszczówkę. Niemcy robią to dla ekologii i dla oszczędności, z gospodarności. Ale i u nas taki sposób myślenia zaczyna się przyjmować. 44 polskie miasta we współpracy z Ministerstwem Środowiska biorą udział w projekcie, którego celem jest ich przystosowanie do obserwowanych i prognozowanych zmian klimatu. W tym do zwiększonej – w związku z nimi – częstotliwości tzw. ekstremalnych zjawisk pogodowych, a więc m.in. częstszych susz i ulew. O wypracowanych przez nie, a niekiedy już zastosowanych, rozwiązaniach można poczytać na stronie internetowej projektu: http://www.44mpa.pl/

Do polskich pionierów w zagospodarowania wód opadowych należą m.in. Bydgoszcz i Łódź. Bydgoszcz realizuje właśnie spektakularny projekt, mający kosztować 216 mln zł (130 mln zł będzie pochodzić z unijnej dotacji z Programu Infrastruktura i Środowisko). Projekt realizowany przez spółkę Miejskie Wodociągi i Kanalizacja ma „ograniczyć odprowadzanie wód opadowych do kanalizacji i zapewnić taką reorganizację przestrzeni miejskiej, aby miasto funkcjonowało jak +gąbka+ gromadząc wodę deszczową i umożliwiając jej wykorzystanie w okresach suszy”.

Podzielono go na dwa etapy. Pierwszy obejmuje m.in. budowę około 14 km nowych kanałów deszczowych, 6 zbiorników retencyjnych, 22 oczyszczalni ścieków deszczowych oraz urządzeń umożliwiających oczyszczenie i wykorzystanie wody deszczowej do nawadniania terenów zielonych.

Efektem całego przedsięwzięcia ma być około 37 tys. m3 retencjonowanej wody z opadów oraz wykorzystanie jej m.in. do podlewania zieleni miejskiej i wprowadzenia (po podczyszczeniu) do stawów lub oczek wodnych. Te rozwiązania mają ograniczyć podtopienia budynków oraz zalewanie ulic, a także zmniejszyć zużycie wody z sieci miejskiej do podlewania zieleni.

Ciekawym przykładem jest też Łódź. To bowiem w tym mieście powstawały pierwsze w Polsce ogrody deszczowe, które z zewnątrz wyglądają jak klomby, a kryją pod sobą szczelne, umieszczone w gruncie zbiorniki. Owe zbiorniki, poprzez odpowiednio dobrane warstwy – roślin, mieszanki ziemi z piaskiem, piasku i żwiru – zatrzymują deszczówkę i oczyszczają ją jednocześnie. Nadmiar wody z takiego zbiornika może być np. rozprowadzony rurami drenującymi na tereny zielone w najbliższym sąsiedztwie.

W Łodzi prowadzony był tez pilotażowy projekt „błękitno-zielonej sieci”, polegający m.in. na zwiększeniu naturalnej retencji wód opadowych. Warto przy tym wspomnieć, że naukowcy odkryli, iż zwiększenie liczby odkrytych zbiorników (np. stawów i sadzawek) i cieków wodnych w mieście może przyczynić się do zmniejszenia w nim zachorowalności na alergie, które są epidemią XXI wieku.

Łódzki samorząd, a ściślej jego spółka – Łódzka Spółka Infrastrukturalna, opracował też – przy udziale Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk – i wydał poradnik dla mieszkańców pt. „Cenna deszczówka – krótki przewodnik o tym, jak zatrzymać ją działce”. Można z niego dowiedzieć się m.in., jak przygotować beczkę na deszczówkę, studnie chłonną, ogród deszczowy czy oczko wodne.

We Wrocławiu z kolei tamtejszy samorząd miejski zlecił naukowcom z uniwersytetu przyrodniczego opracowanie katalogu dobrych praktyk, poświęconego temu, jak wykorzystać wodę spływającą po deszczu z ulic i placów do kanalizacji. Wrocławski urząd miasta opublikował ten katalog na swojej stronie internetowej.

Warto przy tym wspomnieć, że w czasie deszczu w miastach ponad 50 proc. opadu odprowadzamy kanalizacją deszczową do rzek. W czasie suszy podlewamy trawniki i rabaty wodą, która przeznaczona jest do spożycia. Ma to wymierne skutki. Nie tylko płacimy za większe zużycie wody, ale także ponosimy koszty procesów jej oczyszczania i dostarczania. Tymczasem do podlewania trawnika wystarczy deszczówka.

– W miastach konieczna jest zmiana podejścia: zamiast ujmowania wód opadowych w systemy kanalizacji i odprowadzania ich do rzek, potrzebne jest zagospodarowanie ich w miejscu powstawania – mówi dr Agnieszka Kuśmierz z Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego, liderka zespołu ekspertów opracowujących plany adaptacji do zmian klimatycznych w Kielcach i Lublinie. – Każdy plac i skwer może zostać zamieniony w klimatyczny ogród deszczowy, w którym gleba zatrzyma wodę, a roślinność pomoże w oczyszczaniu wód.

Ogród deszczowy pozwala zatrzymać wodę w glebie, ale także gromadzić w zbiornikach wodę deszczową spływającą z dachów, ulic i placów. W czasie suszy woda ta może być wykorzystana do podlewania roślin. Ogrody deszczowe to także atrakcyjna przestrzeń publiczna.

W Polsce w latach 1951-1981 susza wystąpiła w naszym kraju 6 razy, a w latach 1982-2015 – 19 razy. Susza stanowi problem również dla miast, w których skutki braku opadów potęgowane są przez zabudowane powierzchnie. Przyspieszają one odpływ wody i powodują wysuszenie gleb i roślin.

Polska ma jedne z najmniejszych w Europie – w przeliczeniu na 1 mieszkańca – zasoby wód słodkich. Na jednego Polaka przypada średnio 1660 m3 wody na rok, podczas gdy średnio w krajach europejskich jest to 4560 m3/rok na mieszkańca. W przyszłości polskie miasta mogą mierzyć się z deficytem wody, tak jak miało to miejsce w Rzymie w 2016 r. Z powodu suszy nastąpiły tam ograniczenia w dostępie do wody dla mieszkańców.

Jacek Krzemiński

Źródło: http://www.44mpa.pl/, www.kurier.pap.pl

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze