Bierne palenie zwiększa ryzyko raka płuc do 30 proc.

1

Dziś nikt nie ma już wątpliwości: palacze nie są jedynymi ofiarami papierosów. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podkreśla, że bierne palenie może powodować wiele schorzeń, zwiększa m.in. wielu nowotworów.

WHO ostrzega, że bierne palenie zwiększa np. ryzyko raka płuc u osób niepalących o 20-30 proc.

Jak podkreślają eksperci z poradni www.jakrzucicpalenie.pl prowadzonej przez warszawskie Centrum Onkologii w ramach Narodowego Programu Zdrowia, przebywając w jednym pomieszczeniu z osobą palącą, wdychamy nie tylko wydychany przez nią dym, ale także tzw. strumień boczny dymu tytoniowego, który wydobywa się z papierosa w czasie, gdy spoczywa w popielniczce lub palacz go trzyma.

Jest on bardzo szkodliwy, ponieważ jest w nim 35 razy więcej dwutlenku węgla i 4 razy więcej nikotyny niż w dymie wydychanym przez osobę palącą. Zawiera on też 4 tys. substancji toksycznych, tak jak dym wdychany przez osobę palącą. Bierne palenie niesie więc takie same skutki zdrowotne co aktywne palenie papierosów.

Z raportu przygotowanego w ramach współpracy między WHO i Ministerstwem Zdrowia wynika, że wdychanie dymu tytoniowego przez osoby niepalące stanowi w Polsce jedną z głównych przyczyn przedwczesnej umieralności dorosłych. Są to także zgony z powodu chorób będących następstwem biernego palenia, m.in. niedokrwienną chorobę serca, udar mózgu, raka płuca, przewlekłą nienowotworową chorobę układu oddechowego.

Ale to nie wszystko. U dzieci może być przyczyną m.in. zakażeń dróg oddechowych, upośledzenia funkcji płuc, nawracających chorób ucha, nagłej śmierci łóżeczkowej, astmy.

Wdychanie dymu przez kobiety w ciąży może powodować przedwczesne porody, zwiększa także ryzyko niższej masy urodzeniowej dziecka.

Szacuje się, że codziennie ok. 4 mln polskich dzieci wdycha w domu lub miejscach publicznych dym tytoniowy.

Dzieci narażone w domu na wdychanie dymu częściej opuszczają zajęcia w szkole niż ich rówieśnicy z rodzin niepalących, ponieważ częściej cierpią na schorzenia dróg oddechowych.

Naukowcy z Massachusetts General Hospital w Bostonie wyliczyli, że uczniowie z domów, gdzie pali co najmniej jedna osoba, opuszczali średnio o jeden dzień więcej w szkole niż rówieśnicy z rodzin niepalących, a uczniowie mieszkający z co najmniej dwoma palaczami – półtora dnia więcej.

Schorzenia związane z wdychaniem dymu, takie jak infekcje ucha czy zapalenie oskrzeli, były odpowiedzialne za 24 proc. nieobecności w szkole uczniów mieszkających z jednym palaczem i za 34 proc. nieobecności dzieci mieszkających co najmniej dwiema palącymi osobami.

Nawet jeśli rodzice starają się nie palić przy dziecku i pilnują, by w domu nie było ono narażone na wdychanie dymu, zaszkodzić mu mogą… palący sąsiedzi, czyli tzw. dym z drugiej ręki. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda i Rochester dowiedli, że dym przechodzi przez ściany i dostaje się do systemu wentylacyjnego.

Szkodliwy może być także tzw. dym z trzeciej ręki, czyli jego niewidoczne pozostałości osadzone na dywanach, ubraniach, meblach i innych powierzchniach. Naukowcy z Izraelskiego Instytutu Technologicznego w Hajfie zaobserwowali, że nikotyna osadzona na przedmiotach, które nas otaczają może reagować z ozonem obecnym w powietrzu w pomieszczeniach i tworzyć szkodzące zdrowiu tzw. wtórne aerozole organiczne (czyli zawieszone w powietrzu krople lub cząstki stałe).

Narażone na działanie tych substancji mogą być m.in. dzieci raczkujące po dywanie, osoby drzemiące na kanapie. Szkodliwe może być też jedzenie skażone „dymem z trzeciej ręki”. Dlatego naprawdę warto rzucić palenie.

Kampania realizowana w ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych, zadanie Promocja zdrowia i profilaktyka nowotworów, finansowana ze środków Ministra Zdrowia.

www.gov.pl/zdrowie
www.planujedlugiezycie.pl

Reklama
Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
najnowsze
najstarsze najwięcej głosów
Informacje zwrotne w linii
Zobacz wszystkie komentarze
lo

szkoda, że papierosy są takie smaczne, ale strasznie trujące :((