Rak piersi nie jest przypadkiem. W większości nie wynika z genów, tylko z codzienności. Z tego, jak żyjemy, co jemy, jak się ruszamy i jak nie dbamy o siebie.

Fakty, które warto znać:
Tylko 5–10% przypadków raka piersi jest dziedzicznych.
Mutacje BRCA1 i BRCA2 to mniejszość.
Większość nowotworów nie wynika z mutacji genów, które dziedziczymy, ale z tych, które pojawiają się w naszych komórkach z powodu stylu życia, hormonów, stanu zapalnego, otyłości i używek.
Tkanka tłuszczowa to narząd hormonalny.
Po menopauzie tkanka tłuszczowa bierze udział w produkcji estrogenów i wydziela cytokiny prozapalne, które sprzyjają rozwojowi raka piersi.
Dlatego otyłość po 50. roku życia 2-3x zwiększa ryzyko raka piersi.
Alkohol. Nie ma bezpiecznej dawki.
Nawet jeden kieliszek wina dziennie zwiększa ryzyko raka piersi o ok. 7–10%.
Paradoksalnie, codzienne picie małych ilości jest gorsze niż okazjonalne. Organizm pozostaje w stałym kontakcie z alkoholem, który zaburza metabolizm estrogenów, zwiększa stres oksydacyjny i wywołuje stan zapalny.
Aktywność fizyczna działa jak lekarstwo.
Regularna aktywność, co najmniej 150 minut tygodniowo, obniża ryzyko raka piersi o 20–30%, nawet jeśli masa ciała się nie zmienia.
Palenie – także bierne – przyspiesza nowotworzenie.
Dym tytoniowy uszkadza DNA w komórkach i zwiększa stres oksydacyjny w komórkach piersi. Ryzyko rośnie z każdą paczką i z każdym rokiem.
Rak piersi nie boli.
Pierwszym objawem nie jest ból, tylko zgrubienie, wciągnięcie skóry, zmiana brodawki lub wydzielina.
Wiele z nas mówi: „Nie bolało, więc nie przyszłam.”
Wciąż dużo kobiet nie bada się nie z braku wiedzy, tylko z lęku.
Strachu, że coś zostanie wykryte. Że zabraknie im siły. Że „będą już inne”.
A rak piersi właśnie tak się zaczyna – bez bólu, po cichu, w poczuciu, że „mnie to nie dotyczy”.
Nie trzeba się go bać. Trzeba go nie przeoczyć.
Leczenie to nie wyrok.
Wczesne stadium (T1N0) daje ponad 95% szans na całkowite wyleczenie.
Nowoczesne terapie hormonalne, celowane i immunologiczne działają skutecznie.
Raka znamy lepiej, niż 20 lat temu i operacje nie są już okaleczające jak kiedyś.
W wielu przypadkach wykonuje się zabieg oszczędzający lub jednoczasową rekonstrukcję, dzięki czemu kobieta zachowuje naturalny kształt piersi.
Coraz częściej udaje się też zachować brodawkę sutkową, a po kilku dniach pacjentka wraca do domu.
Chirurgia piersi to dziś chirurgia onkoplastyczna, łączy onkologię z estetyką, troskę o zdrowie z troską o ciało.
Kobiety po leczeniu wracają do pracy, do sportu, do bliskości.
Nie tracą piersi. Ani kobiecości.
Nie każda kobieta potrzebuje mammografii, ale każda potrzebuje badania.
U młodszych – USG.
Po 45 roku życia – mammografia co 2 lata na NFZ.
Najlepsze badanie to te, które robisz regularnie.
Profilaktyka raka piersi nie jest obowiązkowa w badaniach medycyny pracy.
Nie ma tam mammografii, USG ani badania piersi.
A powinno być.
Bo to właśnie kobiety w wieku aktywności zawodowej najczęściej odkładają wizyty „na potem”.
W Polsce działają wyspecjalizowane ośrodki leczenia raka piersi: Breast Cancer Units.
To miejsca, gdzie kobieta od diagnozy po rehabilitację jest prowadzona przez jeden zespół specjalistów.
Takie ośrodki działają m.in. w Wrocławiu, Bydgoszczy i Olsztynie.
Można tam trafić już przy podejrzeniu raka piersi: ze skierowaniem od lekarza rodzinnego, ginekologa lub onkologa. Leczenie odbywa się w ramach NFZ.
Wczesne wykrycie to nie szczęście.
To organizacja.
Jedno przypomnienie w kalendarzu.
Jedna rozmowa z lekarzem. Jedno badanie raz-dwa razy w roku.
Nie chodzi o strach. Chodzi o kontrolę.
Co można i trzeba zmienić:
Wprowadzić obowiązkowe badanie piersi do medycyny pracy. Proste, systemowe rozwiązanie, które nie wymaga kampanii, tylko decyzji.
Profilaktyka nie może być schowana w zakładkach Internetowego Konta Pacjenta. Musi być widoczna, prosta i przypominana każdej kobiecie. Nie każda kobieta ma aktywne konto, a system nie wysyła SMS-ów automatycznie.
W małych miastach ważniejsze od kampanii jest to, by mammobus był dobrze zapowiedziany i faktycznie dostępny. Rzetelna informacja, kiedy i gdzie można się zbadać, ratuje życie częściej niż billboardy.
Mówić o raku piersi nie przez lęk, ale przez sprawczość. Nie mówić: „Badaj się, bo umrzesz!”, Tylko „Badaj się, bo możesz żyć długo i dobrze”.
Karolina Koroś-Mieronowicz, lekarka, Wiceprzewodnicząca Rady Miasta Giżycka



Teraz się nie bada pacjenta tylko patrzy się na papiery. Dziwne czasy.
Świetny tekst Pani Karolino!