47-letni mieszaniec Pozezdrza zadzwonił na numer alarmowy, informując o wypadku drogowym. Z relacji mężczyzny wynikało, że samochód stoi w płomieniach, a cztery osoby nie mogą się z niego wydostać. Jak się później okazało, informacja była fałszywa.
W sobotę (28 października) przed północą operator centrum powiadamiania ratunkowego otrzymał telefon z informacją, że w miejscowości Wyłudy doszło do wypadu drogowego. Ponadto samochód stoi w płomieniach, a cztery osoby nie mogą się z niego wydostać. We wskazane miejsce natychmiast ruszył policyjny patrol, załoga straży pożarnej i karetka pogotowia.
– Służby nie odnalazły we wskazanym miejscu poszkodowanych, nie było również samochodu uczestniczącego w wypadku. Mundurowi sprawdzili okolice, tam też nie ujawnili śladów zdarzenia. Następnie dyspozytor skontaktował się ze zgłaszający, a ten oświadczył, że jedna osoba nie żyje, a dwie są nieprzytomne. Służy ratunkowe, ponownie sprawdziły teren przyległy do zgłoszenia. Jednak i tym razem nie ujawniały niczego, co mogłoby świadczyć o tak drastycznym wypadku drogowym – przekazują funkcjonariusze z KPP Węgorzewo.
W trakcie wykonywanych czynności policjanci zatrzymali mieszkańca Pozezdrza, który jak się okazało, zadzwonił na numer alarmowy z informacją o wypadku, którego… nie było.
W niedzielę (29 października) 47-latek usłyszał zarzut. Mężczyzna oświadczył, że bardzo żałuje tego, co zrobił, a powodem jego bezmyślnego i nieodpowiedzialnego zachowania był spożyty wcześniej alkohol. Teraz mężczyzna odpowie za swoje zachowanie przed sądem.
(Źródło: KPP Węgorzewo)
” ..bo pić to trzeba umić..”